Spis treści
*** [Myślałem w euforii] s. 5
Zuzanna s. 11
*** [Idę po chwili Krakowskim Przedmieściem] s. 17
*** [Siedzieli sobie razem z Agnieszką w londyńskim pubie] s. 23
Kros s. 27
Szuwar s. 36
Willa pod Smrekami s. 40
Chemiczny Joe s. 49
*** [Polu, kochana wdowo, smoleńska wdowo, z tych zapisków jeszcze jakoś bym się wybronił] s. 68
Wdowa smoleńska. Rozdział pierwszy s. 75
Wdowa smoleńska. Imaginacja s. 84
*** [Pogrzeb Tomka Merty był jedynym, na którym otarłem się o płacz] s. 87
*** [Te moje notatki robione w pociągu, gdy zrozpaczony jechałem do szpitala w Myślenicach] s. 99
Davidde penitente s. 106
*** [Wytaczam się z pociągu na peron z jedną jasną myślą] s. 117
Ksiądz Jacek s. 133
*** [Sporo tu niedyskrecji. Bo sobie notowałem] s. 142
Edyta. Początek s. 149
*** [Oj, Polu, Smoleńsk Smoleńskiem, ale chyba bardziej lękam się o notatki z narodzin Augustyna] s. 169
Edyta. Ciąg dalszy i finał s. 181
Marcel s. 193
Wdowa smoleńska. Michał s. 200
*** [Zawiedziona, że bez finału? Czy uspokojona?] s. 216
Wdowa smoleńska. Finał s. 223
Recenzje
Książka Horubały to zatem „powieść w powieści”, ale też coś więcej, ponieważ można na nią patrzeć przez pryzmat innych subgatunków. Od strony formalno-stylistycznej „Wdowę smoleńską” dałoby się przeczytać równie dobrze jako: powieść autobiograficzną (ponieważ w powieściowym Andrzeju szybko dostrzeżemy odbicie samego autora), powieść z kluczem (która pozwala na zabawę w rozszyfrowywanie prawdziwej tożsamości niektórych postaci), powieść idei/powieść katolicką (główny bohater na każdym prawie kroku rozważa zagadnienia wiary), powieść-dziennik (jeśli weźmiemy pod uwagę faktyczne zapiski wydarzeń, które autor wplótł w bieg narracji), wreszcie powieść obyczajową czy erotyczną. Jeśli do tego dodamy w tym przypadku nadrzędny gatunek, jaką jest powieść polityczna, to otrzymujemy duże nagromadzenie form w stosunkowo niewielkich rozmiarów utworze.
Sławomir Iwasiów, literaturoznawca, krytyk literacki
To jest znakomita powieść o Miłości – w trójcy: do ukochanej żony, do Pana Boga i nieświętej Ojczyzny. W tej kolejności… Wobec wszech-panującej nienawiści plemiennej eksplodującej w tragedii smoleńskiej.
Autor jest idealistą proponując p e ł n i ę – łączy religię z erotyzmem, nie odpuszczając zasad i zaświadczając o prawdzie własnym życiem. Przykłada ręki z piórem do zmiany – lepszej od proponowanej w tekaemie…
Jacek Krzysztof Zembrzuski, reżyser teatralny, dramatopisarz i scenograf
“Nowa powieść Andrzeja Horubały “Wdowa smoleńska albo niefart” to rzecz o zaangażowanym prawicowcu, rozdartym między lojalnością wobec “dobrej zmiany” a pogardą wobec jej ludzi, między seksem a religią, między własną inteligencją a plemiennymi odruchami”
Witold Mrozek, Gazeta Wyborcza
“We „Wdowie smoleńskiej”, najnowszej powieści Andrzeja Horubały, znaleźć można wiele motywów do pokoleniowego obrachunku zawiedzionych nadziei na „słodkie owoce zwycięstwa” po kolejnych wyborczych zwycięstwach i kolejnych odzyskiwanych instytucjach, po których często wracało jednak życie „w ciągłym niedostatku, bałaganie, rozmemłaniu”. Nie wszystkim, tak jak bohaterowi książki (któremu autor użycza swojej tożsamości), udało się odkryć, czy może raczej dostrzec, starą tomistyczną prawdę, że cel życia jednostki i narodu jest w istocie ten sam, że miarą wielkości tego, co społeczne, nie jest taki czy inny „sukces”, ale że wielkość ta zawiera się w porządku chroniącym „prywatne obowiązki”, i że codzienne zmagania niosą w sobie prawdziwy patos, również zbiorowego, życia. Najczęściej bowiem wobec wielkiej rekonkwisty państwa i instytucji wszelkie prawdy pierwsze spadały na plan prywatny, uznawane za ledwie „przedpolityczne” czy „światopoglądowe”. Publiczne miały być „mity”, opowiadające je narracje i poszukiwanie mitu najważniejszego, prawdziwego pokoleniowego Świętego Graala, Mitu Założycielskiego. To „mity” miały zbudować wspólnotę, a przede wszystkim jej prawdziwe spoiwo, wyborczą i polityczną siłę.”
Marek Jurek
“Mam czasem wrażenie, że jego [Andrzeja Horubały] metodą nadawania sensu rzeczywistości (także naszej wewnętrznej), która wymyka się naszemu postrzeganiu, która zaskakuje nas nawet nami samymi polega na odmowie nadawania jej sensu transcendentnego, szukania głębokich natchnień, jest sprowadzanie jej do nagiego absurdu, bardaku, fizyczności. Jest w tej postawie coś pociągającego, coś zrozumiałego, jest jakaś odwaga, którą doceniam, jako zdiagnozowany przez Andrzeja „oszołom”.”
Tomasz Terlikowski
“Bo też, powtórzmy, warstwy tej powieści łączy właśnie znużenie zbrojami, które zostały założone u progu tej koszmarnej dekady, i które przywarły do ciała, nie dają żyć i spać. Jedne z nich kryją pustkę, inne trąd, jeszcze inne wstyd. I nagle okazuje się, że dla autora tak rycerskiego jak Horubała (w odwadze, w zaczepności, w braku ugrzecznienia) jedynym możliwym gestem okazuje się zrzucenie tych blach, podniesienie przyłbicy. Roztrącenie mar i masek, wyzwolenie – jak w krakowskim dramacie sprzed wieku.”
Wojciech Stanisławski
“Tam gdzie Andrzej przywołuje wszystko to, co angażuje go emocjonalnie i duchowo, raptem robi się niezwykle ciekawie, a momentami wręcz wzruszająco. Od kiedy pamiętam, czołowy krytyk sztuki pokolenia “pampersów” mieszał w swoich powieściach fakty i fikcję, więc trudno mieć pewność, czy to lub inne wydarzenie, namiętność albo anegdota znajdują potwierdzenie w rzeczywistości. Grunt, że ich prawdopodobieństwo weryfikuje boleśnie osobisty ton. Kilkudziesięciostronicowa opowieść bohatera o synku z zespołem Downa jest po prostu piękna i poruszająca. Podobnie zresztą jak fragmenty poświęcone egzystencjalnym trudnościom wielodzietnej rodziny (sam się z nimi często borykam, więc doskonale wiem, o co chodzi). Świetna jest też cała długa historia o licealnych perypetiach paczki młodych ludzi i ich dalszych losach. Na ile są one prawdziwe? Nie ma znaczenia, ważne, że przeglądam się w nich jak w lustrze.”
Marek Horodniczy
“Moim zdaniem była to książka bardzo potrzebna jeśli chodzi o podejście do rzeczywistości społecznej polskiej prawicy (…) Wcześniej nie ukazała się analiza, jak to się stało, że z grona samozwańczych niezłomnie-niezależnych bojowników o prawdę jedynie-ciekawą tak wielu i tak gładko przyjęło po dojściu PiS do władzy rolę oportunistów i klakierów nowej władzy, czerpiących profity z bycia blisko władzy, niczym nie różniących się od tego, tfu!, lewicowo-liberalnego Salonu, a jeśli, to in minus. Tu czysto utylitarne (a przez to po prostu obrzydliwe) podejście do „mitu smoleńskiego” odgrywa niebagatelną rolę. Powtórzę, taki opis choćby w formie portretu nie powstał w żadnej formie, ani powieściowej, ani eseistycznej, ani wspomnieniowej (na publikacje wspomnień i dzienników jeszcze stanowczo za wcześnie) – no i „Wdowa smoleńska” pełni taką rolę.”
Stefan Sękowski
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.